Radni sejmiku nie zgodzili się na odstrzał zwierząt w pobliżu lotniska wojskowego w Mirosławcu - uchwała "spadła" z porządku sesji.
Zdaniem mundurowych, sarny, dziki, jenoty, borsuki i zające zagrażają bezpieczeństwu szkolenia lotniczego.
Radna SLD Ewa Koś cytowała ustawę o ochronie zwierząt. - Zwierzę jako istota żyjąca zdolne do odczuwania nie jest rzeczą, a człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę - argumentowała Koś.
Podobnie argumentowała Teresa Kalina z PO, jej partyjny kolega Artur Łącki ironizował. - Zwierzęta mogą zagrażać ludziom, szczególnie gatunek zająca, który nazywa się "killer rabbit". Jak "pójdzie na samoloty", to nie ma naszej armii - mówił z ironią Łącki.
Uchwały bronił Witold Ruciński z PSL. - Tu nikt nie jest w stanie przewidzieć zachowania zwierzęcia dziko żyjącego - stwierdził Ruciński.
Projektem uchwały zajmą się teraz komisje sejmiku.
Radna SLD Ewa Koś cytowała ustawę o ochronie zwierząt. - Zwierzę jako istota żyjąca zdolne do odczuwania nie jest rzeczą, a człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę - argumentowała Koś.
Podobnie argumentowała Teresa Kalina z PO, jej partyjny kolega Artur Łącki ironizował. - Zwierzęta mogą zagrażać ludziom, szczególnie gatunek zająca, który nazywa się "killer rabbit". Jak "pójdzie na samoloty", to nie ma naszej armii - mówił z ironią Łącki.
Uchwały bronił Witold Ruciński z PSL. - Tu nikt nie jest w stanie przewidzieć zachowania zwierzęcia dziko żyjącego - stwierdził Ruciński.
Projektem uchwały zajmą się teraz komisje sejmiku.