Pracownicy szczecińskiego Instytutu Pamięci Narodowej odnaleźli w Strzelcach Krajeńskich budynek zajmowany kiedyś przez Urząd Bezpieczeństwa Publicznego. Dziś są tam zwykłe mieszkania, zaraz po wojnie mordowano tam ludzi.
W jego piwnicach znaleziono na ścianach napisy, które pozostawili aresztanci. Dzięki temu udało się ustalić, że w budynku przetrzymywano chłopca, którego po wojnie poszukiwali bezskutecznie rodzice.
- Budynek po wojnie zajmowała Armia Czerwona, a później był tam Urząd Bezpieczeństwa Publicznego - mówi Magdalena Dźwigał, która zajmuje się dokumentowaniem miejsc kaźni w naszym regionie. - Dzięki panu Ryszardowi Drewniakowi dotarliśmy do dokumentu, który jest sprawozdaniem z kontroli urzędu z 1946 roku. Mowa jest o tym, że na rozkaz ówczesnego szefa urzędu, osoby tam zatrzymywane były rozstrzeliwane i zakopywane w ogrodzie.
W piwnicach zachowały się napisy, które wyryli na ścianach aresztanci. - Pan, który zamieszkuje ten budynek, twierdzi, że jeden z napisów jest nazwiskiem młodego chłopaka, który dłuższy czas był poszukiwany w Strzelcach i którego rodzice nie mają pojęcia, co się z nim stało - dodaje Magdalena Dźwigał.
Szczeciński Instytut Pamięci Narodowej prowadzi program badawczy, który ma na celu zebranie informacji, gdzie znajdowały się Urzędy Bezpieczeństwa w naszym regionie. Budynki te to dziś często zwykłe mieszkania. W piwnicach znajdowały się tam jednak wcześniej cele dla aresztantów, gdzie mordowano ludzi.
Wspomniany Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Strzelcach Krajeńskich mieścił się przy ulicy Księdza Popiełuszki 3. To niewielka willa. Dziś znajdują się tam mieszkania prywatne.
- Budynek po wojnie zajmowała Armia Czerwona, a później był tam Urząd Bezpieczeństwa Publicznego - mówi Magdalena Dźwigał, która zajmuje się dokumentowaniem miejsc kaźni w naszym regionie. - Dzięki panu Ryszardowi Drewniakowi dotarliśmy do dokumentu, który jest sprawozdaniem z kontroli urzędu z 1946 roku. Mowa jest o tym, że na rozkaz ówczesnego szefa urzędu, osoby tam zatrzymywane były rozstrzeliwane i zakopywane w ogrodzie.
W piwnicach zachowały się napisy, które wyryli na ścianach aresztanci. - Pan, który zamieszkuje ten budynek, twierdzi, że jeden z napisów jest nazwiskiem młodego chłopaka, który dłuższy czas był poszukiwany w Strzelcach i którego rodzice nie mają pojęcia, co się z nim stało - dodaje Magdalena Dźwigał.
Szczeciński Instytut Pamięci Narodowej prowadzi program badawczy, który ma na celu zebranie informacji, gdzie znajdowały się Urzędy Bezpieczeństwa w naszym regionie. Budynki te to dziś często zwykłe mieszkania. W piwnicach znajdowały się tam jednak wcześniej cele dla aresztantów, gdzie mordowano ludzi.
Wspomniany Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Strzelcach Krajeńskich mieścił się przy ulicy Księdza Popiełuszki 3. To niewielka willa. Dziś znajdują się tam mieszkania prywatne.