Wysokie opłaty czekają więc m.in. właścicieli ogrodów. Do rachunku liczyć będzie się bowiem całkowite zużycie wody.

Prezydent Piotr Krzystek, już we wrześniu - podczas dyskusji o sposobach naliczania stawek - przyznał w Radiu Szczecin, że proponowane rozwiązania są kiepskie.

- Ubolewam nad tym, że polski ustawodawca nie skorzystał z dobrego wzorca niemieckiego, gdzie jest system mieszany. Tam w mniejszej części liczą "od głowy", a w większej od liczby zamawianych pojemników na odpady - mówił wówczas Krzystek.

Aby umożliwić właśnie łączenie metod, rząd znowelizował ustawę śmieciową. Szczeciński urząd pracował nad zmianami kilka tygodni. Wiadomo jednak, że żadnej modyfikacji nie będzie. Zapisy, dzięki którym właściciele ogrodów mieliby płacić mniej, zakwestionowali prawnicy.

- Konsultowaliśmy to z trzema niezależnymi kancelariami. Wszystkie wskazywały ryzyka związane z przyjęciem takiej opcji. Wynikają one z zapisów ustawy, które nie przewidują różnicowania stawki dla wody w zależności od sposobu jej wykorzystania - tłumaczy Paweł Adamczyk z magistratu.

W zeszłym tygodniu SLD zaskarżyło całą ustawę śmieciową do Trybunału Konstytucyjnego.